Dowcipy
- nikkola
- Przechodzień
- Posty: 17
- Rejestracja: wtorek, 29 listopada 2005, 22:53
- Lokalizacja: Z miasta gdzie osiadłem na dobre kilkanaście lat
- Kontaktowanie:
Siedmioletni chlopczyk spaceruje sobie chodnikiem w drodze do szkoly.
Podjezdza samochód. Kierowca odsuwa szybkę i mówi :
- Wsiadaj do srodka to dam Ci 10 zlotych i lizaka !
Chlopczyk nie reaguje i przyspiesza kroku. Samochód powoli
toczy sie za nim. Znowu sie zatrzymuje przy krawezniku ...
- No wsiadaj! Dam Ci 20 zlotych, lizaka i chipsy !
Chlopczyk ponownie kreci glowa i przyspiesza kroku .... Samochód
nadal powoli jedzie za nim. Znowu sie zatrzymuje ...
- No nie badz taki ... wsiadaj ! Moja ostatnia oferta - 50 zlotych,
chipsy, cola i pudelko chupa-chups !
- Oj odczep sie Tato! Kupiles Matiza to musisz z tym zyc ...
Podjezdza samochód. Kierowca odsuwa szybkę i mówi :
- Wsiadaj do srodka to dam Ci 10 zlotych i lizaka !
Chlopczyk nie reaguje i przyspiesza kroku. Samochód powoli
toczy sie za nim. Znowu sie zatrzymuje przy krawezniku ...
- No wsiadaj! Dam Ci 20 zlotych, lizaka i chipsy !
Chlopczyk ponownie kreci glowa i przyspiesza kroku .... Samochód
nadal powoli jedzie za nim. Znowu sie zatrzymuje ...
- No nie badz taki ... wsiadaj ! Moja ostatnia oferta - 50 zlotych,
chipsy, cola i pudelko chupa-chups !
- Oj odczep sie Tato! Kupiles Matiza to musisz z tym zyc ...
- fifen
- Przechodzień
- Posty: 17
- Rejestracja: środa, 10 sierpnia 2005, 16:33
- Lokalizacja: piękne miasto
- Kontaktowanie:
Na granicę polską przyjeżdża David Coperfield, celnik pyta:
- Czym się pan zajmuje?
- Jestem iluzjonistą.
- A co to takiego?
- A pokaże:
Przykrył swojego merca płachtą, zamachał rekami, zdjął płachtę, a tu stoi BMW.
Celnik na to łeee tam... widzisz tego tira ze spirytusem?
- No widzę. Celnik przystawiając pieczątkę na dokumentach: a teraz to już jest tir z groszkiem!
**************************************************************
Polski minister udał się w oficjalną podróż do Francji. Jednym z punktów wizyty była kolacja u francuskiego odpowiednika. Widząc jego wspaniałą willę, z obrazami wielkich mistrzów na ścianach, pyta się, jak on zapewnia sobie taki poziom życia ze skromnej pensji urzędnika republiki.
Francuz zaprasza go do okna:
- Widzi pan tę autostradę?
- Tak.
- Ona kosztowała 20 miliardów euro, firma wypisała fakturę na 25, a różnicę przekazała mi. Dwa lata później minister francuski udaje się do Polski i odwiedza swojego polskiego odpowiednika. Kiedy podjeżdża pod domostwo ministra, jego oczom ukazuje się najpiękniejszy pałac jaki widział w życiu. Pyta od razu:
- Nie rozumiem, dwa lata temu stwierdził pan, że prowadzę książęce życie, ale w porównaniu do pana... Polski minister podchodzi do okna:
- Widzi pan tam autostradę?
- Nie.
- No właśnie.
***********************************************************
Pijany policjant zatrzymuje samochód. Zagląda przez szybę. - Co? We dwóch za kierownica? Kierowca (jeszcze bardziej nawalony) odpowiada: - To jeszcze nie powód, żebyście otaczali samochód.
***********************************************************
Przyszedł Jasiu z babcią do kościoła i babcia mówi:
- Moja wina, moja wina, moja wina.
A Jasiu:
- Babci wina, babci wina, babci wina.
***********************************************************
Facet miał problem z przedwczesnym wytryskiem, więc poszedł do lekarza.Zapytał co ma zrobić, żeby problemu nie było. Lekarz mu poradził:
- Jak już będziesz dochodził, to sprobój się jakoś wystraszyć.
Facet tego samego dnia poszedł do sklepu i kupil sobie pistolet startowy (starter), który robi dużo huku i potrafi nastraszyć jak cholera.
Podniecony myślą wypróbowania nowego sposobu poleciał szybko do domu.W domu zastał żonę czekającą nago w łóżku. Zaczęli od pozycji 69 i facet momentalnie poczuł, że zaraz dojdzie, więc wystrzelił, żeby się przestraszyć.
Następnego dnia znów wybrał się do lekarza. Lekarz pyta: - No i jak było?
Facet na to:- Niezbyt fajnie. Kiedy wystrzeliłem, to żona zesrała mi się na twarz,odgryzła mi 5 cm penisa, a z szafy wyszedł sąsiad z rękami w górze
***********************************************************
- Czym się pan zajmuje?
- Jestem iluzjonistą.
- A co to takiego?
- A pokaże:
Przykrył swojego merca płachtą, zamachał rekami, zdjął płachtę, a tu stoi BMW.
Celnik na to łeee tam... widzisz tego tira ze spirytusem?
- No widzę. Celnik przystawiając pieczątkę na dokumentach: a teraz to już jest tir z groszkiem!
**************************************************************
Polski minister udał się w oficjalną podróż do Francji. Jednym z punktów wizyty była kolacja u francuskiego odpowiednika. Widząc jego wspaniałą willę, z obrazami wielkich mistrzów na ścianach, pyta się, jak on zapewnia sobie taki poziom życia ze skromnej pensji urzędnika republiki.
Francuz zaprasza go do okna:
- Widzi pan tę autostradę?
- Tak.
- Ona kosztowała 20 miliardów euro, firma wypisała fakturę na 25, a różnicę przekazała mi. Dwa lata później minister francuski udaje się do Polski i odwiedza swojego polskiego odpowiednika. Kiedy podjeżdża pod domostwo ministra, jego oczom ukazuje się najpiękniejszy pałac jaki widział w życiu. Pyta od razu:
- Nie rozumiem, dwa lata temu stwierdził pan, że prowadzę książęce życie, ale w porównaniu do pana... Polski minister podchodzi do okna:
- Widzi pan tam autostradę?
- Nie.
- No właśnie.
***********************************************************
Pijany policjant zatrzymuje samochód. Zagląda przez szybę. - Co? We dwóch za kierownica? Kierowca (jeszcze bardziej nawalony) odpowiada: - To jeszcze nie powód, żebyście otaczali samochód.
***********************************************************
Przyszedł Jasiu z babcią do kościoła i babcia mówi:
- Moja wina, moja wina, moja wina.
A Jasiu:
- Babci wina, babci wina, babci wina.
***********************************************************
Facet miał problem z przedwczesnym wytryskiem, więc poszedł do lekarza.Zapytał co ma zrobić, żeby problemu nie było. Lekarz mu poradził:
- Jak już będziesz dochodził, to sprobój się jakoś wystraszyć.
Facet tego samego dnia poszedł do sklepu i kupil sobie pistolet startowy (starter), który robi dużo huku i potrafi nastraszyć jak cholera.
Podniecony myślą wypróbowania nowego sposobu poleciał szybko do domu.W domu zastał żonę czekającą nago w łóżku. Zaczęli od pozycji 69 i facet momentalnie poczuł, że zaraz dojdzie, więc wystrzelił, żeby się przestraszyć.
Następnego dnia znów wybrał się do lekarza. Lekarz pyta: - No i jak było?
Facet na to:- Niezbyt fajnie. Kiedy wystrzeliłem, to żona zesrała mi się na twarz,odgryzła mi 5 cm penisa, a z szafy wyszedł sąsiad z rękami w górze
***********************************************************
- *Kala*
- Przechodzień
- Posty: 27
- Rejestracja: czwartek, 9 czerwca 2005, 12:42
- Lokalizacja: Bochnia/KvL
- Kontaktowanie:
Re: Dowcipy
Żona do męża:
- Wychodzę na chwilę do sąsiadki. Rusz się i wykąp dziecko!
Po chwili w całym bloku rozlega się wrzask dziecka. Przerażona kobieta wbiego do łazienki i widzi męża trzymającego nad wanną dziecko za uszy.
- Co robisz idioto! Urwiesz mu uszy!
- A co, mam sobie ręce poparzyć!?
- Tato! Tato! - wołają dzieci - Możemy sprzedać trochę twoich butelek i kupić chleb?
- Jasne... Ech... - rozrzewnił się ojciec. - Co wy byście, dzieci, jadły gdyby nie ja...
Adwokat pyta swojego klienta:
- Dlaczego chce się pan rozwieść?
- Bo moja żona cały czas szwenda się po knajpach!
- Pije?
- Nie, łazi za mną!
Na egzaminie końcowym z anatomii w akademii medycznej profesor zadaje studentce wydziału lekarskiego pytanie:
- Jaki narząd, proszę pani, jest u człowieka symbolem miłości?
- U mężczyzny czy u kobiety? - usiłuje zyskać na czasie studentka.
- Mój Boże! - wzdycha profesor i w zadumie kiwa sędziwie głowa. - Za moich czasów było to po prostu serce.
- Wychodzę na chwilę do sąsiadki. Rusz się i wykąp dziecko!
Po chwili w całym bloku rozlega się wrzask dziecka. Przerażona kobieta wbiego do łazienki i widzi męża trzymającego nad wanną dziecko za uszy.
- Co robisz idioto! Urwiesz mu uszy!
- A co, mam sobie ręce poparzyć!?
- Tato! Tato! - wołają dzieci - Możemy sprzedać trochę twoich butelek i kupić chleb?
- Jasne... Ech... - rozrzewnił się ojciec. - Co wy byście, dzieci, jadły gdyby nie ja...
Adwokat pyta swojego klienta:
- Dlaczego chce się pan rozwieść?
- Bo moja żona cały czas szwenda się po knajpach!
- Pije?
- Nie, łazi za mną!
Na egzaminie końcowym z anatomii w akademii medycznej profesor zadaje studentce wydziału lekarskiego pytanie:
- Jaki narząd, proszę pani, jest u człowieka symbolem miłości?
- U mężczyzny czy u kobiety? - usiłuje zyskać na czasie studentka.
- Mój Boże! - wzdycha profesor i w zadumie kiwa sędziwie głowa. - Za moich czasów było to po prostu serce.
- greg83
- Stały bywalec
- Posty: 161
- Rejestracja: poniedziałek, 6 czerwca 2005, 12:02
- Lokalizacja: z baru naprzeciwko
- Kontaktowanie:
W pewnej małej angielskiej mieścinie był sobie ksiądz, który oprócz obowiązków duszpasterskich, lubił hodowle drobiu. Któregoś jednak dnia księdzu zginął kogut.
Początkowo ksiądz myślał, Że kogut po prostu uciekł, jednak minął jakiś czas, a koguta nie ma. Ksiądz zmartwił się doszedł do wniosku, że mu ukradziono koguta. Po niedzielnej mszy, kiedy wierni zbierali się już do wychodzenia, ksiądz ich powstrzymał:
-Mam jeszcze jedną, bardzo wstydliwą sprawę do załatwienia. (W tym miejscu należy wyjaśnić, że po angielsku słowo cock znaczy kogut, ale może też oznaczać męskiego członka).
- Chciałbym spytać, kto z tu obecnych ma koguta?
(Wszyscy mężczyźni wstali)
- Nie, nie - to nieporozumienie. Może spytam inaczej, kto ostatnio widział koguta?
(wszystkie kobiety wstały)
- Oj, nie, to też nie o to chodzi, może wyrażę się jeszcze jaśniej, kto ostatnio widział koguta, który do niego nie należy?
(połowa kobiet wstała)
- Parafianie - nie rozumiemy się, spytam, wprost - kto widział ostatnio mojego koguta?
(Wstał chórek chłopięcy, ministranci, organista i znajdującą się
przypadkiem w kościele koza)...
Panie doktorze mam straszny problem. Moczę się w nocy straszliwie.
Interesujące. Proszę powiedzieć coś więcej
W czasie snu przychodzi do mnie krasnoludek i mówi "lejemy?". Ja mu
odpowiadam "lejemy" i w tym momencie spuszczam wszystkie płyny...
Hmmm. W czasie następnego snu kiedy przyjdzie krasnoludek, niech mu pan
odpowie zdecydowanie "nie lejemy".
Wraca facet do domu. Kładzie się spać. I nic krasnoludek nie przyszedł.
Przez następnych kilka nocy też nie przychodził. Aż wreszcie jest. Wyłania
się zza drzewa.
I co lejemy?
Nie, nie lejemy.
No to kupa
Początkowo ksiądz myślał, Że kogut po prostu uciekł, jednak minął jakiś czas, a koguta nie ma. Ksiądz zmartwił się doszedł do wniosku, że mu ukradziono koguta. Po niedzielnej mszy, kiedy wierni zbierali się już do wychodzenia, ksiądz ich powstrzymał:
-Mam jeszcze jedną, bardzo wstydliwą sprawę do załatwienia. (W tym miejscu należy wyjaśnić, że po angielsku słowo cock znaczy kogut, ale może też oznaczać męskiego członka).
- Chciałbym spytać, kto z tu obecnych ma koguta?
(Wszyscy mężczyźni wstali)
- Nie, nie - to nieporozumienie. Może spytam inaczej, kto ostatnio widział koguta?
(wszystkie kobiety wstały)
- Oj, nie, to też nie o to chodzi, może wyrażę się jeszcze jaśniej, kto ostatnio widział koguta, który do niego nie należy?
(połowa kobiet wstała)
- Parafianie - nie rozumiemy się, spytam, wprost - kto widział ostatnio mojego koguta?
(Wstał chórek chłopięcy, ministranci, organista i znajdującą się
przypadkiem w kościele koza)...
Panie doktorze mam straszny problem. Moczę się w nocy straszliwie.
Interesujące. Proszę powiedzieć coś więcej
W czasie snu przychodzi do mnie krasnoludek i mówi "lejemy?". Ja mu
odpowiadam "lejemy" i w tym momencie spuszczam wszystkie płyny...
Hmmm. W czasie następnego snu kiedy przyjdzie krasnoludek, niech mu pan
odpowie zdecydowanie "nie lejemy".
Wraca facet do domu. Kładzie się spać. I nic krasnoludek nie przyszedł.
Przez następnych kilka nocy też nie przychodził. Aż wreszcie jest. Wyłania
się zza drzewa.
I co lejemy?
Nie, nie lejemy.
No to kupa
- TommyGun
- Przechodzień
- Posty: 18
- Rejestracja: poniedziałek, 6 czerwca 2005, 08:44
- Lokalizacja: Bochnia
- Kontaktowanie:
Maly Rysio napisal list:
"Panie Jezu, bylem grzecznym chlopcem, czy moglbym dostac rowerek? Twoj oddany Rysio".
Jednak Rysio wiedzial, ze Jezus wie wszystko, czyli rowniez to jakim chlopcem Rysio byl naprawde. Chlopiec podarl wiec list i napisal nowy:
"Panie Jezu, bylem w miare grzecznym chlopcem, czy moglbym dostac rowerek? Na zawsze ufajacy w Tobie Rysio".
Pomyslal chwile Rysio i doszedl do wniosku, ze i to "niedomowienie" nie pozostanie przez Jezusa niezauwazone. Podarl list i napisal tak:
"Panie Jezu, myslalem o tym by byc grzecznym chlopcem, czy moglbym dostac rowerek? Wielbiacy Ciebie Rysio".
Popatrzal Rysio na list, zajrzal w glab swego serca i wiedzial, ze byl tak zlym i niedobrym chlopcem, ze nie ma szans na to by Jezus go wysluchal. Wzial wiec podarl list i wybiegł na ulice ze lzami w oczach. Chodzil bez celu po ulicach, rozmyslajac nad swoja krnabrnoscia, wszystkimi zlosliwosciami jakich sie dopuscil gdy nagle znalazl sie pod kosciolem. Wszedl do srodka, przeszedl srodkiem pod oltarz i ukleknal. Lzy jak grochy splywaly mu po policzkach. Po chwili wstal i udal sie w kierunku wyjscia. Zanim jednak wyszedl zlapal stojaca na postumencie mala figurke i pobiegl szybko do domu. W domu schowal figurke pod lozko, zlapal dlugopis i kartke i napisal:
"Panie Jezu, mam twoja matke. Jesli chcesz ja jeszcze kiedys zobaczyc, to jutro pod domem widze nowy rowerek. Oddany ty juz wiesz kto !"
"Panie Jezu, bylem grzecznym chlopcem, czy moglbym dostac rowerek? Twoj oddany Rysio".
Jednak Rysio wiedzial, ze Jezus wie wszystko, czyli rowniez to jakim chlopcem Rysio byl naprawde. Chlopiec podarl wiec list i napisal nowy:
"Panie Jezu, bylem w miare grzecznym chlopcem, czy moglbym dostac rowerek? Na zawsze ufajacy w Tobie Rysio".
Pomyslal chwile Rysio i doszedl do wniosku, ze i to "niedomowienie" nie pozostanie przez Jezusa niezauwazone. Podarl list i napisal tak:
"Panie Jezu, myslalem o tym by byc grzecznym chlopcem, czy moglbym dostac rowerek? Wielbiacy Ciebie Rysio".
Popatrzal Rysio na list, zajrzal w glab swego serca i wiedzial, ze byl tak zlym i niedobrym chlopcem, ze nie ma szans na to by Jezus go wysluchal. Wzial wiec podarl list i wybiegł na ulice ze lzami w oczach. Chodzil bez celu po ulicach, rozmyslajac nad swoja krnabrnoscia, wszystkimi zlosliwosciami jakich sie dopuscil gdy nagle znalazl sie pod kosciolem. Wszedl do srodka, przeszedl srodkiem pod oltarz i ukleknal. Lzy jak grochy splywaly mu po policzkach. Po chwili wstal i udal sie w kierunku wyjscia. Zanim jednak wyszedl zlapal stojaca na postumencie mala figurke i pobiegl szybko do domu. W domu schowal figurke pod lozko, zlapal dlugopis i kartke i napisal:
"Panie Jezu, mam twoja matke. Jesli chcesz ja jeszcze kiedys zobaczyc, to jutro pod domem widze nowy rowerek. Oddany ty juz wiesz kto !"
- gorgar
- Przechodzień
- Posty: 3
- Rejestracja: wtorek, 12 lipca 2005, 20:00
- Lokalizacja: z nikąd
- Kontaktowanie:
Pewien stary rzeźnik postanowił przekazać swój interes synowi. Jako że synek lekko przygłupi to postanowił mu wszystko wyjaśnić pokolei. Prowadzi go do zakładu i mówi:
- Patrz to jest taka maszyna, tu wkładasz barana a tam wychodzi parówka. Rozumiesz?
- Nie...
- No patrz tu wkładasz barana a tam wychodzi parówka. Rozumiesz?
- Nie..
- Nosz co tu do rozumienia- tu baran tu parówka. Rozumiesz?
- Nie... a tato, jest taka maszyna gdzie się wkłada parówkę i wychodzi baran?
- Tak, twoja stara!
Spotyka się trzech facetów.Pierwszy mówi:
- Wiecie co znalazłem za łóżkiem mojej córki? Papierosy...nie wiedziałem że pali
Na to drugi:
- To nic! Ja znalazłem za łóżkiem mojej córki butelkę... Nie wiedziałem że pije
A trzeci facet mówi:
- Eee... to nic! Ja za łóżkiem mojej córki znalazłem prezerwatywę... Nie wiedziałem że ma penisa
Pani Kaniecka jest w agonii. Mąż domaga się, by mu wyznała, ile razy go zdradziła.
- Raduś, jak ty możesz w takiej chwili? Niech ja się tyle ryzy w piekle przekręcę, ile razy ja cię zdradziłam.
W jakiś czas potem umiera Kaniecki. Szuka żony w raju. Nie ma. Zagląda do piekła.
- Nie widzieliście tu gdzies Aneczki, mojej żony? - pyta
- Ona jest tu niedaleko, służy nam za wiatrak!
- Patrz to jest taka maszyna, tu wkładasz barana a tam wychodzi parówka. Rozumiesz?
- Nie...
- No patrz tu wkładasz barana a tam wychodzi parówka. Rozumiesz?
- Nie..
- Nosz co tu do rozumienia- tu baran tu parówka. Rozumiesz?
- Nie... a tato, jest taka maszyna gdzie się wkłada parówkę i wychodzi baran?
- Tak, twoja stara!
Spotyka się trzech facetów.Pierwszy mówi:
- Wiecie co znalazłem za łóżkiem mojej córki? Papierosy...nie wiedziałem że pali
Na to drugi:
- To nic! Ja znalazłem za łóżkiem mojej córki butelkę... Nie wiedziałem że pije
A trzeci facet mówi:
- Eee... to nic! Ja za łóżkiem mojej córki znalazłem prezerwatywę... Nie wiedziałem że ma penisa
Pani Kaniecka jest w agonii. Mąż domaga się, by mu wyznała, ile razy go zdradziła.
- Raduś, jak ty możesz w takiej chwili? Niech ja się tyle ryzy w piekle przekręcę, ile razy ja cię zdradziłam.
W jakiś czas potem umiera Kaniecki. Szuka żony w raju. Nie ma. Zagląda do piekła.
- Nie widzieliście tu gdzies Aneczki, mojej żony? - pyta
- Ona jest tu niedaleko, służy nam za wiatrak!
Rozmawia dwóch dresów.
- Co robisz na sylwestra?
- Jeszcze nie wiem ale chyba klatke i bicepsa.
********************************************************
Syn wraca ze szkoły i zadaje ojcu pytanie związane z zadaniem domowym:
- Tato, co to takiego "alternatywa"?
- Hmmm... dokładnej definicji nie pamiętam, ale podam ci przykład: wyobraź sobie, że masz jedną kurę i jakiegoś koguta (może być od sąsiada) i ta kura znosi ci jajko. Możesz je zjeść na parę sposobów albo pozwolić, by wykluła się z niego jeszcze jedna kurka... Ona również będzie znosić jajka, które możesz zjeść lub oczywiście pozostawić do wylęgu. I tak dalej i tak dalej... Masz już synku ogromną fermę, 20 tysięcy kur, które znoszą jaja, a Ty je sprzedajesz do sieci hipermarketów, masz zabezpieczenie, więc bierzesz kredyty, unowocześniasz fermę, budujesz piękny dom, kupujesz Merca, inwestujesz i wszystko się kręci. Kury niosą jajka, ty zarabiasz, spłacasz kredyty i tak dalej... Aż tu pewnego dnia, po ulewnych deszczach pobliska rzeczka wylewa. W gospodarstwie masz pół metra wody, wszystkie kury się topią, samochód nie do użytku, a tu trzeba płacić kredyty... I jak to mówią synku - jesteś udupiony...
- No dobra ojciec, a gdzie tu alternatywa?
- Kaczki synu, kaczki...
***********************************************************8
- Co robisz na sylwestra?
- Jeszcze nie wiem ale chyba klatke i bicepsa.
********************************************************
Syn wraca ze szkoły i zadaje ojcu pytanie związane z zadaniem domowym:
- Tato, co to takiego "alternatywa"?
- Hmmm... dokładnej definicji nie pamiętam, ale podam ci przykład: wyobraź sobie, że masz jedną kurę i jakiegoś koguta (może być od sąsiada) i ta kura znosi ci jajko. Możesz je zjeść na parę sposobów albo pozwolić, by wykluła się z niego jeszcze jedna kurka... Ona również będzie znosić jajka, które możesz zjeść lub oczywiście pozostawić do wylęgu. I tak dalej i tak dalej... Masz już synku ogromną fermę, 20 tysięcy kur, które znoszą jaja, a Ty je sprzedajesz do sieci hipermarketów, masz zabezpieczenie, więc bierzesz kredyty, unowocześniasz fermę, budujesz piękny dom, kupujesz Merca, inwestujesz i wszystko się kręci. Kury niosą jajka, ty zarabiasz, spłacasz kredyty i tak dalej... Aż tu pewnego dnia, po ulewnych deszczach pobliska rzeczka wylewa. W gospodarstwie masz pół metra wody, wszystkie kury się topią, samochód nie do użytku, a tu trzeba płacić kredyty... I jak to mówią synku - jesteś udupiony...
- No dobra ojciec, a gdzie tu alternatywa?
- Kaczki synu, kaczki...
***********************************************************8
- greg83
- Stały bywalec
- Posty: 161
- Rejestracja: poniedziałek, 6 czerwca 2005, 12:02
- Lokalizacja: z baru naprzeciwko
- Kontaktowanie:
- grzegorztsw
- Przechodzień
- Posty: 13
- Rejestracja: czwartek, 18 sierpnia 2005, 21:08
- Lokalizacja: ja jestem?
- Kontaktowanie:
- greg83
- Stały bywalec
- Posty: 161
- Rejestracja: poniedziałek, 6 czerwca 2005, 12:02
- Lokalizacja: z baru naprzeciwko
- Kontaktowanie:
- nikkola
- Przechodzień
- Posty: 17
- Rejestracja: wtorek, 29 listopada 2005, 22:53
- Lokalizacja: Z miasta gdzie osiadłem na dobre kilkanaście lat
- Kontaktowanie:
- pionka
- Uzależniony
- Posty: 508
- Rejestracja: poniedziałek, 6 czerwca 2005, 11:44
- Lokalizacja: 49° 59' N 20° 26' E
- Kontaktowanie:
- greg83
- Stały bywalec
- Posty: 161
- Rejestracja: poniedziałek, 6 czerwca 2005, 12:02
- Lokalizacja: z baru naprzeciwko
- Kontaktowanie:
- fifen
- Przechodzień
- Posty: 17
- Rejestracja: środa, 10 sierpnia 2005, 16:33
- Lokalizacja: piękne miasto
- Kontaktowanie:
- nikkola
- Przechodzień
- Posty: 17
- Rejestracja: wtorek, 29 listopada 2005, 22:53
- Lokalizacja: Z miasta gdzie osiadłem na dobre kilkanaście lat
- Kontaktowanie:
- shallow
- Moderator
- Posty: 8
- Rejestracja: poniedziałek, 25 lipca 2005, 19:17
- Lokalizacja: Rzekibrzeg
- Kontaktowanie:
- greg83
- Stały bywalec
- Posty: 161
- Rejestracja: poniedziałek, 6 czerwca 2005, 12:02
- Lokalizacja: z baru naprzeciwko
- Kontaktowanie:
- *Kala*
- Przechodzień
- Posty: 27
- Rejestracja: czwartek, 9 czerwca 2005, 12:42
- Lokalizacja: Bochnia/KvL
- Kontaktowanie:
- willy
- Przechodzień
- Posty: 22
- Rejestracja: wtorek, 21 czerwca 2005, 15:16
- Lokalizacja: Krakow / Bochnia
- Kontaktowanie:
- grzegorztsw
- Przechodzień
- Posty: 13
- Rejestracja: czwartek, 18 sierpnia 2005, 21:08
- Lokalizacja: ja jestem?
- Kontaktowanie:
Wchodzi blondynka do sklepu i pyta się:
- Co to jest, takie duże i czerwone?
- Jabłka, proszę pani - odpowiada uprzejmie sprzedawca.
- To poproszę kilogram i każde oddzielnie zapakować.
Sprzedawca pakuje jabłka.
- A co to jest, takie kudłate i brązowe? - pyta blondynka.
- To jest kiwi.
- Aha, to poproszę kilo i każde oddzielnie zapakować.
Sprzedawca jest trochę sfrustrowany, ale pakuje...
- Proszę pana, a co to takie małe i czarne?
- Mak, ale cholera nie jest do sprzedania.
/.../
sorry ale drugi zamieszony przez Ciebie kawal moze urazac czyjes odczucia, zostal usuniety. prosze nie zamieszczaj wiecej dowcipow tego typu. // Edd
- Co to jest, takie duże i czerwone?
- Jabłka, proszę pani - odpowiada uprzejmie sprzedawca.
- To poproszę kilogram i każde oddzielnie zapakować.
Sprzedawca pakuje jabłka.
- A co to jest, takie kudłate i brązowe? - pyta blondynka.
- To jest kiwi.
- Aha, to poproszę kilo i każde oddzielnie zapakować.
Sprzedawca jest trochę sfrustrowany, ale pakuje...
- Proszę pana, a co to takie małe i czarne?
- Mak, ale cholera nie jest do sprzedania.
/.../
sorry ale drugi zamieszony przez Ciebie kawal moze urazac czyjes odczucia, zostal usuniety. prosze nie zamieszczaj wiecej dowcipow tego typu. // Edd
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości