poród...to nie tak miało być...
-
- Przechodzień
- Posty: 1
- Rejestracja: środa, 23 marca 2011, 18:34
- Kontaktowanie:
Re: poród...to nie tak miało być...
Mam pytanie do pań, które już rodziły...Czy w szpitalu bocheńskim można poprosić o znieczulenie zewnątrzoponowe i czy jest ono bezpieczne dla rodzącej i dziecka? Czy któraś z pań z takiego znieczulenia korzystała? Jeśli tak, to czy warto się na nie decydować,a może lepiej poprosić o inny rodzaj znieczulenia?
-
- Stały bywalec
- Posty: 160
- Rejestracja: piątek, 27 lutego 2009, 17:34
- Lokalizacja: Bochnia
- Kontaktowanie:
Re: poród...to nie tak miało być...
Proponuję porozmawiać z mądrym ginekologiem. Ja nie jestem kobietą, powtórzę tylko za pewnym mądrym lekarzem z Rzeszowa, gdzie uczęszczałem na szkołę rodzenia.
Znieczulenie jest inwazyjne, często osłabia akcję skurczową, i poród trwa dłużej, bywa że trzeba podać oksytocynę. Przy znieczuleniu nie czuje się bólu - ale ból czasem jest może i nieprzyjemny, ale daje znać gdy idzie coś nie tak. Dodatkowo podczas porodu pod wpływem bólu uwalniane są do krwioobiegu różne substancje (adrenalina itp.), które pomagają dziecku przetrzymać poród.
Podpytaj swojego ginekologa o wszystkie za i przeciw, a potem podejmij mądrą decyzję.
Pzdr
Znieczulenie jest inwazyjne, często osłabia akcję skurczową, i poród trwa dłużej, bywa że trzeba podać oksytocynę. Przy znieczuleniu nie czuje się bólu - ale ból czasem jest może i nieprzyjemny, ale daje znać gdy idzie coś nie tak. Dodatkowo podczas porodu pod wpływem bólu uwalniane są do krwioobiegu różne substancje (adrenalina itp.), które pomagają dziecku przetrzymać poród.
Podpytaj swojego ginekologa o wszystkie za i przeciw, a potem podejmij mądrą decyzję.
Pzdr
- yoasia
- Stały bywalec
- Posty: 171
- Rejestracja: poniedziałek, 6 czerwca 2005, 11:46
- Lokalizacja: z tamtąd :D
- Kontaktowanie:
-
- Przechodzień
- Posty: 1
- Rejestracja: sobota, 16 kwietnia 2011, 17:38
- Kontaktowanie:
Re: poród...to nie tak miało być...
mój synek przyszedł na świat 4 tyg temu w bocheńskim szpitalu. jako iż mieszkam w bochni, nie bardzo zastanawiałam się nad innymi szpitalami do porodu. pierwsze zachęcające słowa usłyszałam od koleżanki z osiedla, która rodziła tuż przed tym jak zaszłam w ciążę, jeszcze w starym oddziale. o opiece w szpitalu wyrażała się dobrze, a gdy dowiedziała się że jestem w ciąży, to powiedziała, że ja już będę rodziła w nowym oddziale. wtedy zaczęłam się interesować i oddziałem i szpitalem w ogóle, bo to miałbyć mój pierwszy kontakt z bocheńskim szpitalem (mieszkam tu od trzech lat).
uczestniczyłam w zajęciach szkoły rodzenia i były to wspaniałe zajęcia, dzięki którym trochę poznałam szpital, personel, zwiedziłam porodówkę, oddział położniczy, miałam okazje porozmawiać z anestezjologiem, panią neonatolog, dowiedziałam się jakie zwyczaje panuja w tym konkretnym miejscu i czego się spodziewać. panie prowadzące zajęcia były super!
na porodówkę trafiłam wieczorem, po całym dniu oczekiwania na akcję porodową po odejściu wód. akcji nie było, lekarz powiedział z dezaprobatą, że powinnam była przyjechać dużo wcześniej z uwagi na ryzyko zakażenia, ale przez ani chwilę nie był niemiły ani nie sprawił, bym poczuła się źle. szybko też podjął decyzję o cięciu cesarskim, gdy nadal nic nie wskazywało na to, by poród miał się "rozkręcić" a podłączenie oksytocyny powodowało wahania tętna dziecka... panu doktorowi, którego potem widywałam często na oddziale i zawsze był miły i rzeczowy, jestem bardzo wdzięczna. przy samym zabiegu zetknęłam się z cudownym człowiekiem - anestezjologiem, który cały czas mnie podtrzymywał na duchu, był ciepły i ludzki oraz zadbał o moje bezpieczeństwo na stole operacyjnym oraz zmniejszenie dolegliwości bólowych już po zabiegu. na prawdę cudowny człowiek, dający mi wiarę w to, że mężczyznom nie obce jest pojęcie empatii (a takie mam obawy, odkąd dowiedziałam się, że urodzę synka;)... a także z panią ordynator, która, przyznaję, była nieco mniej ciepła w obyciu, może nawet oschła, ALE tak na prawdę, w tamtym momencie, nie było dla mnie ważne to czy jest dla mnie milutka, tylko jej doświadczenie i kompetencje (a tych nie mogę jej odmówić), które sprawiły, że synek cały i zdrowy przyszedł na świat.
na oddziale połozniczym spędziłam cały tydzień. i może miałam wyjatkowe szczęście, może to przypadek, ale, choć nie byłam tam krótko, nie zetknęłam się z ani jedną niezyczliwą osobą wśród personelu! przeciwnie - az nie mogłąm uwierzyć, że połozne i pielęgniarki od noworodków są tak zaangażowane, miłe, gotowe do pomocy. i nie traktują pacjentek jak "numerków". wszystko tam odbywało się we wspaniałej atmosferze, zawsze dostałam solidną informację na temat stanu mojego dzieciątka... nie jest też prawdą jakoby panował tam terror laktacyjny. owszem - zachęcaja, pokazują, oglądają piersi itp... ale nie na siłę. i głodne dzieciątko zostanie dokarmione. nie jest również prawdą, że po porodzie jest się zdanym w opiece nad dzieckiem tylko na siebie - bo i bardzo płaczące dzieci, zwłaszcza nocą, mogły na trochę trafić na oddział noworodkowy, dając wytchnienie mamie i w przypadku złego samopoczucia mamy, czy też tuż po porodzie, na prośbę mamy, dziecko trafiało pod opiekę wspaniałych pań z oddziału noworodków. było wśród nich kilka tak wyjątkowych pań, które chodziły po oddziale połozniczym, zaglądały, troszczyły się, dopytywały czy wszystko w porządku, czy nie trzeba pomóc i same się interesowałyproblemami pacjentek. bez wzywania i nawet nocą, zamiast usiąśc gdzieś u siebie w gabinecie czy dyżurce i starać się jak najmniej udzielać. jedna pani była tam trochę mniej przyjemna. położne również były wspaniałymi kobietami, dla mnie osobiście tak, że miałam wrażenie, że znajduję się w jakiejś filmowej rzeczywistości, jak na planie serialu "na dobre..." czy czymś w tym stylu. bo przecież to też tylko ludzie, maja gorsze i lepsze dni, swoje problemy i nie wszyscy muszą mieć niewyczerpaną cierpliwość i usmiech dla pacjentów. a jednak przez ten tydzień, gdy tam byłam, to mieli zawsze uśmiech, cierpliwość i miłe słowo!
tak więc, poczynając od pani, która mnie rejestrowała po przyjeździe do szpitala, poprzez połozną, wspaniałaego lekarza, który był przy moim porodzie, cudownego anestezjologa, panie pielęgniarki, poprzez cały personel oddziału położniczego i noworodkowego - nie spotkałam nikogo, o kim chciałabym powiedzieć złe słowo!! może miałam szczęście, że przyjechałam akurat w takiej chwili i trafiłam na tych ludzi a nie innych. może mogłabym mieć inne odczucia. ale było jak było i dla mnie oddział połozniczy szpitala bocheńskiego pozostanie cudownym, szczęśliwym miejscem, będę miała o nim zawsze piękne wspomnienia i jakbym jeszcze kiedyś była w ciąży - przyjechałabym tu rodzić z drugiego końca Polski!!! a nowy oddział, w którym leży się tak komfortowo, jakby się było na wczasach i świetne warunki są tylko drobiazgiem, który dodatkowo wpływa na moje ogromne zadowolenie z porodu w tym szpitalu! osobiście dodałabym tylko na każdą salę po jednym wygodnym fotelu w którym mozna wygodnie usiąść do karmienia dziecka podczas trudnych początków (bo zarówno pacjentki po nacięciu krocza, jak i z rozciętym podbrzuszem, mają problem ze znalezieniem wygodnej pozycji do karmienia na wysokim szpitalnym łóżku), nawet kosztem wypasionych telewizorów, choć i one były fajnym dodatkiem
ten oddział to najlepszy oddział na jakim kiedykolwiek zdarzyło mi się leżeć.
na koniec dodam, że moje pierwsze dziecko rodziłam w zabrzu - w szpitalu uniwersyteckim, który był tak biedny, że piszczało - stąd i budynek w stanie fatalnym, sale załadowane mamami i dziećmi i nie dawali posiłków!! dosłownie - bo dwie kromki suchego pieczywa na sniadanie i kolację to nie posiłki. najważniejszy jednak personel, ale i personel nie był milutki i pacjentki traktowane bardziej przedmiotowo, zaś lekarze, pomimo licznych tytułów naukowych przed nazwiskami, nie wiem czy tak bardzo kompetentni. moja córeczka ledwo przeżyła poród i wiem, że to był wynik działań lekarzy i pewnego niedbalstwa.
uczestniczyłam w zajęciach szkoły rodzenia i były to wspaniałe zajęcia, dzięki którym trochę poznałam szpital, personel, zwiedziłam porodówkę, oddział położniczy, miałam okazje porozmawiać z anestezjologiem, panią neonatolog, dowiedziałam się jakie zwyczaje panuja w tym konkretnym miejscu i czego się spodziewać. panie prowadzące zajęcia były super!
na porodówkę trafiłam wieczorem, po całym dniu oczekiwania na akcję porodową po odejściu wód. akcji nie było, lekarz powiedział z dezaprobatą, że powinnam była przyjechać dużo wcześniej z uwagi na ryzyko zakażenia, ale przez ani chwilę nie był niemiły ani nie sprawił, bym poczuła się źle. szybko też podjął decyzję o cięciu cesarskim, gdy nadal nic nie wskazywało na to, by poród miał się "rozkręcić" a podłączenie oksytocyny powodowało wahania tętna dziecka... panu doktorowi, którego potem widywałam często na oddziale i zawsze był miły i rzeczowy, jestem bardzo wdzięczna. przy samym zabiegu zetknęłam się z cudownym człowiekiem - anestezjologiem, który cały czas mnie podtrzymywał na duchu, był ciepły i ludzki oraz zadbał o moje bezpieczeństwo na stole operacyjnym oraz zmniejszenie dolegliwości bólowych już po zabiegu. na prawdę cudowny człowiek, dający mi wiarę w to, że mężczyznom nie obce jest pojęcie empatii (a takie mam obawy, odkąd dowiedziałam się, że urodzę synka;)... a także z panią ordynator, która, przyznaję, była nieco mniej ciepła w obyciu, może nawet oschła, ALE tak na prawdę, w tamtym momencie, nie było dla mnie ważne to czy jest dla mnie milutka, tylko jej doświadczenie i kompetencje (a tych nie mogę jej odmówić), które sprawiły, że synek cały i zdrowy przyszedł na świat.
na oddziale połozniczym spędziłam cały tydzień. i może miałam wyjatkowe szczęście, może to przypadek, ale, choć nie byłam tam krótko, nie zetknęłam się z ani jedną niezyczliwą osobą wśród personelu! przeciwnie - az nie mogłąm uwierzyć, że połozne i pielęgniarki od noworodków są tak zaangażowane, miłe, gotowe do pomocy. i nie traktują pacjentek jak "numerków". wszystko tam odbywało się we wspaniałej atmosferze, zawsze dostałam solidną informację na temat stanu mojego dzieciątka... nie jest też prawdą jakoby panował tam terror laktacyjny. owszem - zachęcaja, pokazują, oglądają piersi itp... ale nie na siłę. i głodne dzieciątko zostanie dokarmione. nie jest również prawdą, że po porodzie jest się zdanym w opiece nad dzieckiem tylko na siebie - bo i bardzo płaczące dzieci, zwłaszcza nocą, mogły na trochę trafić na oddział noworodkowy, dając wytchnienie mamie i w przypadku złego samopoczucia mamy, czy też tuż po porodzie, na prośbę mamy, dziecko trafiało pod opiekę wspaniałych pań z oddziału noworodków. było wśród nich kilka tak wyjątkowych pań, które chodziły po oddziale połozniczym, zaglądały, troszczyły się, dopytywały czy wszystko w porządku, czy nie trzeba pomóc i same się interesowałyproblemami pacjentek. bez wzywania i nawet nocą, zamiast usiąśc gdzieś u siebie w gabinecie czy dyżurce i starać się jak najmniej udzielać. jedna pani była tam trochę mniej przyjemna. położne również były wspaniałymi kobietami, dla mnie osobiście tak, że miałam wrażenie, że znajduję się w jakiejś filmowej rzeczywistości, jak na planie serialu "na dobre..." czy czymś w tym stylu. bo przecież to też tylko ludzie, maja gorsze i lepsze dni, swoje problemy i nie wszyscy muszą mieć niewyczerpaną cierpliwość i usmiech dla pacjentów. a jednak przez ten tydzień, gdy tam byłam, to mieli zawsze uśmiech, cierpliwość i miłe słowo!
tak więc, poczynając od pani, która mnie rejestrowała po przyjeździe do szpitala, poprzez połozną, wspaniałaego lekarza, który był przy moim porodzie, cudownego anestezjologa, panie pielęgniarki, poprzez cały personel oddziału położniczego i noworodkowego - nie spotkałam nikogo, o kim chciałabym powiedzieć złe słowo!! może miałam szczęście, że przyjechałam akurat w takiej chwili i trafiłam na tych ludzi a nie innych. może mogłabym mieć inne odczucia. ale było jak było i dla mnie oddział połozniczy szpitala bocheńskiego pozostanie cudownym, szczęśliwym miejscem, będę miała o nim zawsze piękne wspomnienia i jakbym jeszcze kiedyś była w ciąży - przyjechałabym tu rodzić z drugiego końca Polski!!! a nowy oddział, w którym leży się tak komfortowo, jakby się było na wczasach i świetne warunki są tylko drobiazgiem, który dodatkowo wpływa na moje ogromne zadowolenie z porodu w tym szpitalu! osobiście dodałabym tylko na każdą salę po jednym wygodnym fotelu w którym mozna wygodnie usiąść do karmienia dziecka podczas trudnych początków (bo zarówno pacjentki po nacięciu krocza, jak i z rozciętym podbrzuszem, mają problem ze znalezieniem wygodnej pozycji do karmienia na wysokim szpitalnym łóżku), nawet kosztem wypasionych telewizorów, choć i one były fajnym dodatkiem
ten oddział to najlepszy oddział na jakim kiedykolwiek zdarzyło mi się leżeć.
na koniec dodam, że moje pierwsze dziecko rodziłam w zabrzu - w szpitalu uniwersyteckim, który był tak biedny, że piszczało - stąd i budynek w stanie fatalnym, sale załadowane mamami i dziećmi i nie dawali posiłków!! dosłownie - bo dwie kromki suchego pieczywa na sniadanie i kolację to nie posiłki. najważniejszy jednak personel, ale i personel nie był milutki i pacjentki traktowane bardziej przedmiotowo, zaś lekarze, pomimo licznych tytułów naukowych przed nazwiskami, nie wiem czy tak bardzo kompetentni. moja córeczka ledwo przeżyła poród i wiem, że to był wynik działań lekarzy i pewnego niedbalstwa.
- balonik
- Częsty gość
- Posty: 35
- Rejestracja: sobota, 2 kwietnia 2011, 08:56
- Kontaktowanie:
Re: poród...to nie tak miało być...
jeśli chodzi o znieczulenie to w zachodniej eurpie mały odsetek kobiet rodzi bez znieczulenia a w Stanach położne dziwnie patrzą na rodzącą ,która odmawia znieczulenia...
to pewnie znaczy,że u nas też tak będzie:) za jakieś 50lat jak już przestanie się mówic o tym jakie to niebezpieczne i niedobre;)
ja polecam rodzic ze znieczuleniem...jeśli się tylko da. proszę mi wierzyc,że wspomnienia porodu są wtedy zupełnie pozytywne:)
a co do pierwszego postu i dr Leśniak-ponieważ to raczej o nią chodziło... to ja przy niej nie rodziłam,ale miałam kilkukrotny kontakt i nie polecam zdecydowanie.
to pewnie znaczy,że u nas też tak będzie:) za jakieś 50lat jak już przestanie się mówic o tym jakie to niebezpieczne i niedobre;)
ja polecam rodzic ze znieczuleniem...jeśli się tylko da. proszę mi wierzyc,że wspomnienia porodu są wtedy zupełnie pozytywne:)
a co do pierwszego postu i dr Leśniak-ponieważ to raczej o nią chodziło... to ja przy niej nie rodziłam,ale miałam kilkukrotny kontakt i nie polecam zdecydowanie.
-
- Przechodzień
- Posty: 7
- Rejestracja: sobota, 25 lipca 2009, 20:40
- Kontaktowanie:
Re: poród...to nie tak miało być...
a ja polecam rodzic ze znieczuleniem o ile znieczulaja ludzie co sie na tym znaja bo mi na przyklad znieczulenie poszlo ale..... w noge w ogole jej nie czulam natomiast skorcze tak i jescze pretensje na sali przeciez pani dostala znieczulenie wiec o co chodzi?!
No ale da sie wszystko przezyc
U mnie akurat przy porodzie byla pani L. i nie narzekam byla mila (nie jestem jej pacjentka) a co do personelu w szpitalu nie narzekam wszyscy byli bardzo pomocni. Rzeczywiscie oddzial noworodkow jest super zorganizowany dzieci sa brane na noc dzieki czemu mozna odpoczac.
No ale da sie wszystko przezyc
U mnie akurat przy porodzie byla pani L. i nie narzekam byla mila (nie jestem jej pacjentka) a co do personelu w szpitalu nie narzekam wszyscy byli bardzo pomocni. Rzeczywiscie oddzial noworodkow jest super zorganizowany dzieci sa brane na noc dzieki czemu mozna odpoczac.
- yoasia
- Stały bywalec
- Posty: 171
- Rejestracja: poniedziałek, 6 czerwca 2005, 11:46
- Lokalizacja: z tamtąd :D
- Kontaktowanie:
Re: poród...to nie tak miało być...
a jak to jest w bocheńskim szpitalu z tym ZZO ?
czy faktycznie każda kobieta, która chce to je dostaje ?
czy może być sytuacja, że np anestezjologa nie ma albo coś tam i znieczulenia automatycznie też nie ?
bo najpierw słyszałam, że odkąd nowy oddział powstał to znieczulenie jest za free i nie ma problemów a potem słyszałam różne inne wersje dziewczyn, które na nowym oddziale rodziły i znieczulenia nie dostały bo albo rozwarcie nie takie, albo skurcze nie takie albo kolor włosów nie taki [ ]
a ja czytałam kilka artykułów fachowych, gdzie jak byk stało że ZZO można podać niezależnie od tego czy kobieta ma skurcze macicy czy tylko same bóle krzyżowe, i że generalnie mało jest uwarunkowań kiedy ZZO podać nie wolno
czy faktycznie każda kobieta, która chce to je dostaje ?
czy może być sytuacja, że np anestezjologa nie ma albo coś tam i znieczulenia automatycznie też nie ?
bo najpierw słyszałam, że odkąd nowy oddział powstał to znieczulenie jest za free i nie ma problemów a potem słyszałam różne inne wersje dziewczyn, które na nowym oddziale rodziły i znieczulenia nie dostały bo albo rozwarcie nie takie, albo skurcze nie takie albo kolor włosów nie taki [ ]
a ja czytałam kilka artykułów fachowych, gdzie jak byk stało że ZZO można podać niezależnie od tego czy kobieta ma skurcze macicy czy tylko same bóle krzyżowe, i że generalnie mało jest uwarunkowań kiedy ZZO podać nie wolno
-
- Częsty gość
- Posty: 34
- Rejestracja: wtorek, 2 listopada 2010, 13:36
- Kontaktowanie:
Re: poród...to nie tak miało być...
znieczulenie masz za darmo i w kazdej chwili jesli tylko mozesz je przyjac (jesli nie jest za pozno:) ) anestezjolog jest zawsze albo pod telefonem i przyjezdza. ja tez jestem bardzo zadowolona z porodu i oddziału tak jak ktos tam wczesniej napisal dokladnie taka sama sytuacja wiec dziewczyny nie bojcie sie:)
- yoasia
- Stały bywalec
- Posty: 171
- Rejestracja: poniedziałek, 6 czerwca 2005, 11:46
- Lokalizacja: z tamtąd :D
- Kontaktowanie:
Re: poród...to nie tak miało być...
Pepsi no ale za późno to znaczy ?
bo ja właśnie czytałam, że nigdy nie jest za późno i nawet w ostatniej fazie [jak nagle Ci się znudzi ten agonalny ból ] możesz poprosić o ZZO
a co na przykład jak będę rodziła w nocy o północy i anestezjolog będzie na weselu dajmy na to i będzie wstawiony i nie da rady przyjechać ?
nie ma innego w zastępstwie ?
może głupie pytanie ale chciałabym wiedzieć teraz a nie doznać rozczarowania jak będę mdlała z bólu a położna mi powie, że sorry winetou ale znieczulenia niet
i jeszcze jedno pytanie - nie wiecie może jak jest z pacjentkami, które całą ciąże chodzą do innego, obcego [nie z tego rejonu] ginekologa ?
czy są traktowane tak samo jak te, które całą ciążę chodzą do Pani L.. Pani P. czy Pana M. ?
bo ja właśnie czytałam, że nigdy nie jest za późno i nawet w ostatniej fazie [jak nagle Ci się znudzi ten agonalny ból ] możesz poprosić o ZZO
a co na przykład jak będę rodziła w nocy o północy i anestezjolog będzie na weselu dajmy na to i będzie wstawiony i nie da rady przyjechać ?
nie ma innego w zastępstwie ?
może głupie pytanie ale chciałabym wiedzieć teraz a nie doznać rozczarowania jak będę mdlała z bólu a położna mi powie, że sorry winetou ale znieczulenia niet
i jeszcze jedno pytanie - nie wiecie może jak jest z pacjentkami, które całą ciąże chodzą do innego, obcego [nie z tego rejonu] ginekologa ?
czy są traktowane tak samo jak te, które całą ciążę chodzą do Pani L.. Pani P. czy Pana M. ?
-
- Przechodzień
- Posty: 15
- Rejestracja: piątek, 8 kwietnia 2011, 11:46
- Kontaktowanie:
poród na nowym oddziale w Bochni prosze o opinie
Bardzo prosze o opinie jakie macie wrazenia z porodu na nowym oddziale szpitala w Bochni,gdzyz mysle tam rodzic ale slyszy sie rozne rzeczy.
- pionka
- Uzależniony
- Posty: 508
- Rejestracja: poniedziałek, 6 czerwca 2005, 11:44
- Lokalizacja: 49° 59' N 20° 26' E
- Kontaktowanie:
- pionka
- Uzależniony
- Posty: 508
- Rejestracja: poniedziałek, 6 czerwca 2005, 11:44
- Lokalizacja: 49° 59' N 20° 26' E
- Kontaktowanie:
- yoasia
- Stały bywalec
- Posty: 171
- Rejestracja: poniedziałek, 6 czerwca 2005, 11:46
- Lokalizacja: z tamtąd :D
- Kontaktowanie:
-
- Przechodzień
- Posty: 4
- Rejestracja: wtorek, 19 kwietnia 2011, 21:39
- Kontaktowanie:
Re: poród...to nie tak miało być...
Rodziłam w bocheńskim szpitalu całkiem niedawno, ze znieczuleniem zzo:
1. zzo może dostać każda pacjentka, która czuje taką potrzebę, pobierają jednak krew do jakiegoś badania, jeśli wynik jest ok to podają, z tym że bóle muszą być odpowiednio silne, żeby zzo nie spowolniło akcji porodowej, oraz rozwarcie 4 cm
2. anestezjolog zawsze jest w szpitalu. albo jest to anestezjolog, który pracuje na tym oddziale konkretnym, albo - jeśli go nie ma - może przyjść do znieczulenia anestezjolog z bloku operacyjnego
3. znieczulenie podają w takiej dawce, żeby pacjentka jednak odczuwała ból, bo ponoć wtedy lepiej współpracuje z położną
4. nie byłam pacjentką żadnej pani L., pana M., pana K. ani żadnego z lekarzy pracujących w Bochni i byłam potraktowana raczej ok, choć były wyjątki
5. poród rodzinny i zzo nic nie kosztują, warunki w nowy oddziale są super
6. trafiłam na wspaniałą położną, ale podczas pobytu na oddziale położniczym spotkałam też ze dwie niezbyt miłe
7. pielęgniarki z noworodków z kolei bardzo miłe, ale mnie nie spasowało to, że bez mojej wiedzy, a wręcz mimo mojej prośby, żeby nie dokarmiały mi dziecka, zrobiły to:/ komuś w ten sposób mogłyby zepsuć niepotrzebnie laktację
8. nie podobało mi się natomiast to, że na tym oddziale generalnie można się upomnieć o respektowanie praw rodzącej, ale jest to raczej niemile widziane. chociaż tu przydaje się osoba towarzysząca rodzącej i okazuje się, że jak się chce to się da
1. zzo może dostać każda pacjentka, która czuje taką potrzebę, pobierają jednak krew do jakiegoś badania, jeśli wynik jest ok to podają, z tym że bóle muszą być odpowiednio silne, żeby zzo nie spowolniło akcji porodowej, oraz rozwarcie 4 cm
2. anestezjolog zawsze jest w szpitalu. albo jest to anestezjolog, który pracuje na tym oddziale konkretnym, albo - jeśli go nie ma - może przyjść do znieczulenia anestezjolog z bloku operacyjnego
3. znieczulenie podają w takiej dawce, żeby pacjentka jednak odczuwała ból, bo ponoć wtedy lepiej współpracuje z położną
4. nie byłam pacjentką żadnej pani L., pana M., pana K. ani żadnego z lekarzy pracujących w Bochni i byłam potraktowana raczej ok, choć były wyjątki
5. poród rodzinny i zzo nic nie kosztują, warunki w nowy oddziale są super
6. trafiłam na wspaniałą położną, ale podczas pobytu na oddziale położniczym spotkałam też ze dwie niezbyt miłe
7. pielęgniarki z noworodków z kolei bardzo miłe, ale mnie nie spasowało to, że bez mojej wiedzy, a wręcz mimo mojej prośby, żeby nie dokarmiały mi dziecka, zrobiły to:/ komuś w ten sposób mogłyby zepsuć niepotrzebnie laktację
8. nie podobało mi się natomiast to, że na tym oddziale generalnie można się upomnieć o respektowanie praw rodzącej, ale jest to raczej niemile widziane. chociaż tu przydaje się osoba towarzysząca rodzącej i okazuje się, że jak się chce to się da
- yoasia
- Stały bywalec
- Posty: 171
- Rejestracja: poniedziałek, 6 czerwca 2005, 11:46
- Lokalizacja: z tamtąd :D
- Kontaktowanie:
Re: poród...to nie tak miało być...
ALOJZY bardzo dziękuję za wyczerpującą odpowiedź
i pozwolę sobie napisać do Ciebie prywatną wiadomość
i pozwolę sobie napisać do Ciebie prywatną wiadomość
-
- Przechodzień
- Posty: 2
- Rejestracja: niedziela, 8 maja 2011, 14:31
- Kontaktowanie:
Re: poród...to nie tak miało być...
Zgadzam się z Finką - ja jestem bardzo zadowolona ze szpitala w Bochni. Miałam okazje leżeć na wszystkich piętrach i nie mogę złego słowa powiedzieć. Panie położne bardzo sympatyczne i pomocne (leżałam ponad dwa tygodnie także zdążyłam "poznać " większość). Bardzo miło zaskoczyła mnie także pomoc ze strony Pań od noworodków - naprawdę pomagały świeżo upieczonym mamom przy nauce karmienia (mnie nawet ze względu na problemy z karmieniem odwiedzały co dwie godziny - nawet w nocy). Co do samego oddziału jako budynku to naprawdę bardzo ładnie urządzone;). Ja jak najbardziej polecam szpital w Bochni- żałuję, że tak mało jest pozytywnych opinii na jego temat - cóż zawsze dużo mają do powiedzenia osoby, które nie są zadowolone a te, które wychodzą zadowolone (zapewne jest ich więcej) to zwykle nic nie mówią;)
-
- Częsty gość
- Posty: 42
- Rejestracja: poniedziałek, 6 czerwca 2005, 08:20
- Lokalizacja: Bochnia, Kraków
- Kontaktowanie:
Re: poród...to nie tak miało być...
Dziewczyny niedawno wróciłam ze szpitala- spędziłam tam z dzieckiem miesiąc. Przebywałam na wszystkich oddziałach, nawet na ginekologii bo na patologii miejsc nie było.
I wyrażam się w najlepszych superlatywach o szpitalu: jest wygodny, wręcz komfortowy, a na położnictwie gdzie leżałam już po porodzie- czułam się jak w domu. Położne/ pielęgniarki były na każde zawołanie, małe pokoiki, łazienki w pokoju, ubranka i kocyki dla dziecka szpitalne, podkłady i podpaski dostępne w każdej chwili na życzenie, ciepło i przyjemnie (pomijając jedzenie)... Wyjątkiem była pani pielęgniarka (lub położna) na oddziale patologii (niestety nie zapamiętałam nazwiska). Była bardzo nieuprzejma, wyrażała się nieelegancko (np. (ostatnie słowa to cytat) powiedziała mi ze... mogłabym schudnąć bo chyba jestem za gruba (!-to nie był żart!, a gdy zawieziono mnie na porodówkę, spojrzała na moją torbą i rzekła szyderczo, że to nie hotel... i torbę wyniosła). Spotkałam też dwie babeczki które sprawiały wrażenie że ich praca to roboty publiczne na skazaniu, ale były uprzejme więc się nie czepiałam.
Miałam niespodziewaną cesarkę, decyzja zapadła w kilka sekund, dziecko urodziło się 35minut od chwili przewiezienia mnie na porodówkę. Za to dziękuje młodej pani doktor. Jej asystentka (starsza lekarka) w trakcie operacji komentowała "moje wnętrzności" oraz mój i dziecka stan, co przysporzyło mi niezłych stresów, zwłaszcza, ze dziecko zobaczyłam dopiero parę dni później. Mimo to daje ocenę 5 szpitalowi (w skali do 6) i +4 personelowi. Acha- byłam pod wrażeniem młodego doktora G. który "wpadał" na oddział pogadać (!!!) z pacjentkami byle kiedy Wow, to się nazywa podejście do swoich obowiązków!!!!
No i jeszcze neonatologia... Któraś z Was napisała o problemach z karmieniem... To był koszmar który zakończył się awanturą z jedną pielęgniarką, ale przyniósł efekty. Gdy przychodziłam karmić dzieciątko (nie miałam dziecka przy sobie), od dwóch pań stale słyszałam, ze dziecko płakało i zostało nakarmione 10 minut temu. Tak było zwłaszcza nocami, a przecież w pokojach są telefony i można było po mnie zadzwonić (były panie, które po mnie przychodziły!). Nie podobało mi się podejście niektórych pań od laktacji... Nieważne, czy rozmawiałam z siostra na korytarzu, czy miałam gości w pokoju -bezceremonialnie podchodziły, łapały za biust jak za wór ziemniaków (nie wszystkie), obmacywały i oglądały pierś, na sile wciskały dziecku do buzi... A w domu dzieciątko ładnie załapało o co chodzi. Pewnie dlatego, że karmiliśmy się w spokoju, ciszy, bezboleśnie i na życzenie. Ach... no i ich podejście do firmy avent z której miałam wiele rzeczy. Wg pań to najgorsza i najdroższa firma świata (reklamowały tylko jedną, choć jak czytam opinie na forach to tak nie jest), ale co dziwne, cały sprzęt tych pań np. sterylizatory, podgrzewacze, laktatory do wypożyczenia również są z aventu
Przy okazji- dziewczyny, które leżycie dłużej w szpitalu, uważajcie, bo babeczki chociaż zalecają naturalne karmienie, bardzo chętnie serwują dzieciom sztuczny pokarm- zwłaszcza nocami. Po kilku dniach dziecko trzeba było od nowa uczyć ssać, a nawet smaku mojego mleka.
Po swoim pierwszym razie stwierdzam, że... nie warto panikować J Nie martwić się w domu, do szpitala iść spokojnie i nie za wcześnie, bo nadgorliwi lekarze już Was nie wypuszczą nawet gdy nie ma akcji. Nastawcie się pozytywnie. Trochę strachu i bólu, ale przecież za perę godzin minie. Cesarka tez nie taka straszna jak mówią i piszą -nic nie boli, nie uwiera, chociaż jest problem ze wstawaniem i kaszlem. Chodziłam do szkoły rodzenia i pomogła mi bardzo kwestii opieki nad noworodkiem. Ale sam poród to fizjologia, nie myśli się wtedy o niczym, nie czuje się wstydu i zażenowania. Polecam Wam wszystkim lewatywę, bo zabieg trwający parę sekund, bezbolesny, a komfort doskonały, także golenie – babeczki robią to szybko, sprawniej i dokładniej niż my z brzuchami. Te zabiegi przebiegały u mnie atmosferze żartów i rozluźnienia, choć w wielkim pośpiechu. Podanie znieczulenia nie było trudne ani bolesne choć tego się obawiałam, a stosując się do zaleceń anestezjologa – nie cierpi się potem na żadne dolegliwości.
I wyrażam się w najlepszych superlatywach o szpitalu: jest wygodny, wręcz komfortowy, a na położnictwie gdzie leżałam już po porodzie- czułam się jak w domu. Położne/ pielęgniarki były na każde zawołanie, małe pokoiki, łazienki w pokoju, ubranka i kocyki dla dziecka szpitalne, podkłady i podpaski dostępne w każdej chwili na życzenie, ciepło i przyjemnie (pomijając jedzenie)... Wyjątkiem była pani pielęgniarka (lub położna) na oddziale patologii (niestety nie zapamiętałam nazwiska). Była bardzo nieuprzejma, wyrażała się nieelegancko (np. (ostatnie słowa to cytat) powiedziała mi ze... mogłabym schudnąć bo chyba jestem za gruba (!-to nie był żart!, a gdy zawieziono mnie na porodówkę, spojrzała na moją torbą i rzekła szyderczo, że to nie hotel... i torbę wyniosła). Spotkałam też dwie babeczki które sprawiały wrażenie że ich praca to roboty publiczne na skazaniu, ale były uprzejme więc się nie czepiałam.
Miałam niespodziewaną cesarkę, decyzja zapadła w kilka sekund, dziecko urodziło się 35minut od chwili przewiezienia mnie na porodówkę. Za to dziękuje młodej pani doktor. Jej asystentka (starsza lekarka) w trakcie operacji komentowała "moje wnętrzności" oraz mój i dziecka stan, co przysporzyło mi niezłych stresów, zwłaszcza, ze dziecko zobaczyłam dopiero parę dni później. Mimo to daje ocenę 5 szpitalowi (w skali do 6) i +4 personelowi. Acha- byłam pod wrażeniem młodego doktora G. który "wpadał" na oddział pogadać (!!!) z pacjentkami byle kiedy Wow, to się nazywa podejście do swoich obowiązków!!!!
No i jeszcze neonatologia... Któraś z Was napisała o problemach z karmieniem... To był koszmar który zakończył się awanturą z jedną pielęgniarką, ale przyniósł efekty. Gdy przychodziłam karmić dzieciątko (nie miałam dziecka przy sobie), od dwóch pań stale słyszałam, ze dziecko płakało i zostało nakarmione 10 minut temu. Tak było zwłaszcza nocami, a przecież w pokojach są telefony i można było po mnie zadzwonić (były panie, które po mnie przychodziły!). Nie podobało mi się podejście niektórych pań od laktacji... Nieważne, czy rozmawiałam z siostra na korytarzu, czy miałam gości w pokoju -bezceremonialnie podchodziły, łapały za biust jak za wór ziemniaków (nie wszystkie), obmacywały i oglądały pierś, na sile wciskały dziecku do buzi... A w domu dzieciątko ładnie załapało o co chodzi. Pewnie dlatego, że karmiliśmy się w spokoju, ciszy, bezboleśnie i na życzenie. Ach... no i ich podejście do firmy avent z której miałam wiele rzeczy. Wg pań to najgorsza i najdroższa firma świata (reklamowały tylko jedną, choć jak czytam opinie na forach to tak nie jest), ale co dziwne, cały sprzęt tych pań np. sterylizatory, podgrzewacze, laktatory do wypożyczenia również są z aventu
Przy okazji- dziewczyny, które leżycie dłużej w szpitalu, uważajcie, bo babeczki chociaż zalecają naturalne karmienie, bardzo chętnie serwują dzieciom sztuczny pokarm- zwłaszcza nocami. Po kilku dniach dziecko trzeba było od nowa uczyć ssać, a nawet smaku mojego mleka.
Po swoim pierwszym razie stwierdzam, że... nie warto panikować J Nie martwić się w domu, do szpitala iść spokojnie i nie za wcześnie, bo nadgorliwi lekarze już Was nie wypuszczą nawet gdy nie ma akcji. Nastawcie się pozytywnie. Trochę strachu i bólu, ale przecież za perę godzin minie. Cesarka tez nie taka straszna jak mówią i piszą -nic nie boli, nie uwiera, chociaż jest problem ze wstawaniem i kaszlem. Chodziłam do szkoły rodzenia i pomogła mi bardzo kwestii opieki nad noworodkiem. Ale sam poród to fizjologia, nie myśli się wtedy o niczym, nie czuje się wstydu i zażenowania. Polecam Wam wszystkim lewatywę, bo zabieg trwający parę sekund, bezbolesny, a komfort doskonały, także golenie – babeczki robią to szybko, sprawniej i dokładniej niż my z brzuchami. Te zabiegi przebiegały u mnie atmosferze żartów i rozluźnienia, choć w wielkim pośpiechu. Podanie znieczulenia nie było trudne ani bolesne choć tego się obawiałam, a stosując się do zaleceń anestezjologa – nie cierpi się potem na żadne dolegliwości.
- yoasia
- Stały bywalec
- Posty: 171
- Rejestracja: poniedziałek, 6 czerwca 2005, 11:46
- Lokalizacja: z tamtąd :D
- Kontaktowanie:
-
- Przechodzień
- Posty: 3
- Rejestracja: piątek, 27 maja 2011, 12:32
- Kontaktowanie:
Re: poród...to nie tak miało być...
Witam!!!
Przerabialiśmy z żoną niedawno pierwszy poród w bocheńskim szpitalu. Wchodząc na poród jako laicy wyszliśmy z niego z ogromnym doświadczeniem. Rodziliśmy rodzinnie 12 godzin - polecam poród rodzinny kobiecie jest łatwiej. Oddział super, personel oceniam dobrze ponieważ parę rzeczy mi się nie podobało. Znieczulenie zzo oczywiście jest za darmo na życzenie trzeba tylko podpisać papier i najważniejsze badanie krwi. Jeżeli kobieta ma mało płytek krwi czyli poniżej 120.000 anastezjolog nie znieczuli nie nie ma na co liczyć. Niestety tego nie wiedzieliśmy a powiedział nam to anastezjolog jak wykonano badanie krwi choć na karcie ciąży było jasno napisane ile jest płytek krwi. Drugą stroną medalu znieczulenia zzo są powikłania, które mogą ale nie muszą wystąpić po znieczuleniu. Podsumowując wszystko czyli lekarza prowadzącego, pobyt w szpitalu przed porodem na badaniach, poród i czas po porodzie w szpitalu bocheńskim oceniam na dobrze. Nie było idealnie, na każdym etapie ciąży jest się do czego przyczepić.
Przerabialiśmy z żoną niedawno pierwszy poród w bocheńskim szpitalu. Wchodząc na poród jako laicy wyszliśmy z niego z ogromnym doświadczeniem. Rodziliśmy rodzinnie 12 godzin - polecam poród rodzinny kobiecie jest łatwiej. Oddział super, personel oceniam dobrze ponieważ parę rzeczy mi się nie podobało. Znieczulenie zzo oczywiście jest za darmo na życzenie trzeba tylko podpisać papier i najważniejsze badanie krwi. Jeżeli kobieta ma mało płytek krwi czyli poniżej 120.000 anastezjolog nie znieczuli nie nie ma na co liczyć. Niestety tego nie wiedzieliśmy a powiedział nam to anastezjolog jak wykonano badanie krwi choć na karcie ciąży było jasno napisane ile jest płytek krwi. Drugą stroną medalu znieczulenia zzo są powikłania, które mogą ale nie muszą wystąpić po znieczuleniu. Podsumowując wszystko czyli lekarza prowadzącego, pobyt w szpitalu przed porodem na badaniach, poród i czas po porodzie w szpitalu bocheńskim oceniam na dobrze. Nie było idealnie, na każdym etapie ciąży jest się do czego przyczepić.
-
- Przechodzień
- Posty: 12
- Rejestracja: czwartek, 9 czerwca 2011, 13:43
- Kontaktowanie:
Re: poród...to nie tak miało być...
Witam wszystkich,
Jestem tutaj nowa, zaglądnęłam bo mam termin porodu na 13 lipca i zdecydowałam się jednak rodzić w Bochni pomimo rożnych opinii. Jestem zupełnie zielona w temacie, bo będzie to mój pierwszy poród, nie miałam także okazji przebywać wcześniej w bocheńskim szpitalu, nie znam nikogo kto tam dotychczas rodził, moja lekarka prowadząca nie pracuje w tym szpitalu także chciałabym się dowiedzieć, jakie zwyczaje panują na porodówce i generalnie chciałabym wiedzieć wszystko co mogło by mi ułatwić tam życie
Na początek na 2 tygodnie przed terminem lekarka kazała mi się zgłosić na kTG mam więc pytanie do osób, które były pod opieką tego szpitala czy wymagane jest do tego jakieś skierowanie czy wystarczy jak tam przyjadę i po prostu powiem, że lekarka w tym terminie kazała mi się zgłosić. Mam też pytanie odnośnie tego, czy praktykuje się w tym szpitalu robienie usg przed samym porodem. Troszkę się bowiem obawiam bo chodzę do lekarki i wszystkie badania mam wykonywane na NFZ. Ostatnie USG miałam robione w 31 tc. i istnieje możliwość, że już nie będę do porodu miała robionego kolejnego, bo ponoć w przypadku NFZ, jeśli nie ma wskazań to przewidziane są tylko 3 badania usg podczas całej ciąży ( po jednym na każdy trymestr) i ja już miałam wszystkie 3 wykonywane. Chciałabym jeszcze dowiedzieć się czy szpital zapewnia na czas pobytu ubranka dla dziecka. Czy np. trzeba mieć własną butelkę w razie gdyby były jakieś problemy z laktacją i trzeba by było dokarmiać, czy po prostu używa się szpitalnych? Czy szpital zapewnia koszulę do porodu, czy trzeba mieć własną? Czy trzeba mieć własne rzeczy do pielęgnacji maluszka, czy dostępne są na miejscu ? Czy samemu kąpie się maluszka, czy robią to pielęgniarki Pytam bo jestem na etapie kompletowania torby do szpitala i zupełnie nie wiem, co się może przydać a co nie.
Mam jeszcze mnóstwo innych pytań i była bym bardzo wdzięczna, gdyby któraś z pań zechciała mi udzielić rzetelnych informacji. Nie jestem tak przerażona samym faktem porodu jak właśnie nieświadomością co do obyczajów panujących w tym szpitalu a nie chciałabym zostać w żaden sposób zaskoczona. Bardzo proszę o pomoc.
Jestem tutaj nowa, zaglądnęłam bo mam termin porodu na 13 lipca i zdecydowałam się jednak rodzić w Bochni pomimo rożnych opinii. Jestem zupełnie zielona w temacie, bo będzie to mój pierwszy poród, nie miałam także okazji przebywać wcześniej w bocheńskim szpitalu, nie znam nikogo kto tam dotychczas rodził, moja lekarka prowadząca nie pracuje w tym szpitalu także chciałabym się dowiedzieć, jakie zwyczaje panują na porodówce i generalnie chciałabym wiedzieć wszystko co mogło by mi ułatwić tam życie
Na początek na 2 tygodnie przed terminem lekarka kazała mi się zgłosić na kTG mam więc pytanie do osób, które były pod opieką tego szpitala czy wymagane jest do tego jakieś skierowanie czy wystarczy jak tam przyjadę i po prostu powiem, że lekarka w tym terminie kazała mi się zgłosić. Mam też pytanie odnośnie tego, czy praktykuje się w tym szpitalu robienie usg przed samym porodem. Troszkę się bowiem obawiam bo chodzę do lekarki i wszystkie badania mam wykonywane na NFZ. Ostatnie USG miałam robione w 31 tc. i istnieje możliwość, że już nie będę do porodu miała robionego kolejnego, bo ponoć w przypadku NFZ, jeśli nie ma wskazań to przewidziane są tylko 3 badania usg podczas całej ciąży ( po jednym na każdy trymestr) i ja już miałam wszystkie 3 wykonywane. Chciałabym jeszcze dowiedzieć się czy szpital zapewnia na czas pobytu ubranka dla dziecka. Czy np. trzeba mieć własną butelkę w razie gdyby były jakieś problemy z laktacją i trzeba by było dokarmiać, czy po prostu używa się szpitalnych? Czy szpital zapewnia koszulę do porodu, czy trzeba mieć własną? Czy trzeba mieć własne rzeczy do pielęgnacji maluszka, czy dostępne są na miejscu ? Czy samemu kąpie się maluszka, czy robią to pielęgniarki Pytam bo jestem na etapie kompletowania torby do szpitala i zupełnie nie wiem, co się może przydać a co nie.
Mam jeszcze mnóstwo innych pytań i była bym bardzo wdzięczna, gdyby któraś z pań zechciała mi udzielić rzetelnych informacji. Nie jestem tak przerażona samym faktem porodu jak właśnie nieświadomością co do obyczajów panujących w tym szpitalu a nie chciałabym zostać w żaden sposób zaskoczona. Bardzo proszę o pomoc.
Wróć do „Ciąża, poród i nasze dzieci”
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości